Rozdział 2. Negocjacje

Wszedłem za smokiem do najwidoczniej jego groty. Była ona dosyć jasna, jak na jaskinię. Po chwili zauważyłem, że pół jaskini jest jasne, a drugie bardzo zacienione. Po chwili stamtąd wyszedł ogromny ciemnofioletowy smok. Byłem cicho, ponieważ nie chciałem powiedzieć nic niepotrzebnego.

- Witam - odezwał się majestatycznym i dudniącym głosem fioletowy smok.

- Witam - szybko odparłem, aby nie było widać mojego zszokowania zaistniałą sytuacją. - Nie znamy się jeszcz. Nazywam się Aithior i jestem krasnoludem należących do tutaj przybyłej hordy wikingów.

- Ja nazywam się Sagenduir, a to mój starszy brat Demetrius - odparł Jasny smok. - Wykazałeś, że nie pozwolisz, aby ludzie robili to co chcą i chciałbym cię poprosić abyś pomógł nam w jednej rzeczy. Mimo wszystko zrobię to - kiedy to mówił poczułem się jakoś dziwnie, a pochwili nie byłem sobą. - Od dzisiaj jesteś jednym z nas. Może nie potrafisz zmieniać się w smoka, ale możesz w szopa. Wracając, ludzie już od jakiegoś czasu zabierają sobie coraz więcej ziemi i zabijają niewinnych. Razem z moim rodzeństwem będziemy musieli uciekać za nim nas też wybiją. Chcielibyśmy uratować też innych. Dlatego potrzebujemy twojej pomocy. Będziesz musiał namówić jak najwięcej istot, aby ruszyły razem z nami na nowe ziemie. Oczywiście nic za darmo, jako wiking na pewno chciałbyś jakiś łup…

- Poczekaj, po pierwsze jak zmienić się z powrotem? Po drugie czyli ja mam po prostu porozmawiać z innymi i wynegocjować, aby jak najwięcej z nich uciekło z nami na nowe ziemie, które jak rozumiem sami stworzycie, a w zamian za to dostanę to co uda mi się wynegocjować? - Przerwałem smokowi i dopytałem się o szczegóły. - I przepraszam za przerwanie, ale za dużo rzeczy naraz, mów stopniowo.

- Wystarczy, że wyobrazisz sobie, że znowu jesteś sobą. Po drugie, jest dokładnie tak jak powiedziałeś. Ja akurat skończyłem mówić więc nie musisz przepraszać za przerwanie, aczkolwiek podoba mi się to, że szanujesz moje słowa. Proponuję dać tobie dwa przedmioty, jakiekolwiek sobie wyobrazisz i mi je opiszesz.

- Bardzo podoba mi się twoja propozycja, ale jestem lojalny wobec moich przyjaciół. Przypłynęli tu ze mną i ryzykowali życie, bo ich podpuściłem, że inaczej nie dostaną skarbu. Więc chciałbym abyś poza twoją propozycją dał im należyty im łup oraz abyście się zaprzyjaźnili z nimi. Ludziom trudno jest pokonać wikingów i smoków oddzielnie, a co dopiero jakby połączyli siły. Miałem wrażenie, że rozmyślałeś jeszcze nad jedną nagrodą?

- Tak myślałem nad jeszcze tym abyś został tam królem krasnoludów. Szlachetne z twojej strony to jak dbasz o swoich braci. Myślę, że możemy spróbować połączyć siły razem z nimi.

- Ja, królem krasnoludów? Brzmi bajecznie, ale to wykluczone. Oczywiście mogę o niego zawalczyć, lecz po śmierci brata. Czyli wszystko ustalone?

- Tak, chyba… - jakie chyba? Nie będę pytał, nie muszę już nic więcej wiedzieć, a jeszcze wdam się wścibski. - Wracasz z nimi statkiem czy wolisz, abym cię podrzucił i pomógł negocjować z tamtymi? - On chyba chce spędzić ze mną więcej czasu.

- Chciałbym się więcej dowiedzieć o każdym z gatunków, aby móc lepiej z nimi negocjować, więc wolałbym płynąc statkiem, bo tam mam wszystko co mi się przyda. Myślę, że jeśli nie będziesz zmieniać się w smoka na pokładzie to, że Adair z chęcią ciebie przyjmie na statku, albo go jakoś przekonam, przecież jestem jego prawą ręką. Nad jedną rzeczą się zastanawiałem jeszcze, czy muszę ci teraz opisać te dwa przedmioty, czy kiedykolwiek będę chciał?

- Nie jest dla mnie problemem nie zmieniać się w smoka, najwyżej będę w powietrzu się zmieniał. Możesz mi opisać te przedmioty kiedy będziesz chciał. Oczywiście kiedy będę miał czas.

Komentarze