- Poczekaj, właśnie omal nas nie zabiłeś, ale to ty jesteś ten dobry, a ludzie są źli i mamy ci pomóc w tym wszystkim? - powiedział, chyba jedyny raz mądrze, Feng.
- Tak…- zaczął, lecz nie powiedział nic później.
- Czyli mówisz, że jesteśmy ci potrzebni, aby przeszkodzić ludziom w niszczeniu tego świata? - Zapytałam zaciekawiona.
- Tak i będziesz mogła zabić tyle ile będziesz chciała, dla nas będzie to jak najbardziej pożyteczne -odpowiedział krasnolud z tyłu.
- Skąd u ciebie taka myśl, że chciałbym to zrobić? I mógłbyś chociaż nam się przedstawić?
- Wiem dużo o każdym z was. Jak już zapewne wiecie jestem przyjacielem Sagena, również jestem królem krasnoludów oraz smokiem, lecz po mnie nie da się tego tak łatwo rozpoznać. Jestem starszy od tego świata, lecz zachowuje młodość tak jak mój przyjaciel - jak niby tamten stary czarodziej może zachowywać młodość? - Jeśli nam pomożecie i zostaniecie przy życiu na pewno dostaniecie coś od nas, jednak teraz musicie zdecydować co dla was ważniejsze: to aby ten świat przeżył, czy to abyście wy się sprzymierzali z plagą tego świata jaką są ludzie?
- Od razu mówię nie - wypruł łucznik i równocześnie trącił go assasyn.
- Chyba wiecie jak nienawidzę ludzi więc wiecie, że się zgodzę? - Zapytałam przystając na warunki umowy.
- Ja się zgadzam i postaram się do tego przekonać Fenga - odpowiedział z cienia Yanus.
- Nie jestem do końca przekonana, jednak pomogę wam sprawić aby Mitria była wolna od ludzi - odparła Attalaite.
- Więc tylko Feng się nie zgodził… Chyba wiemy kto nie pojawi się jako żywy koło iluzji jego ciała… - Odparł według mojej wiedzy Aithior.
- Jednak chyba się zgodzę… - Odparł łucznik, a po chwili wszyscy pojawili się koło iluzji ich ciał, które po sekundzie zniknęły.
Komentarze
Prześlij komentarz