Wyruszyłam równocześnie z Attalaite. Zamieniłam się w szopa, ponieważ towarzyszył mi Aithior, więc chciałam, aby wyglądało to bardziej naturalnie. Poszedł ze mną, ponieważ mówił, że Sagen leci po swojego brata i chce być sam. Tłumaczył mi po drodze wszystko czego wcześniej nam nie powiedzieli. Przed wyjściem kazał mi jeszcze chwilę zaczekać. Napisał coś na kartce i po tym wyszedł. Powiedział o tym, że kiedyś czarodziej nie był czarodziejem, a był młodym antytanem. Powiedział mi też o wszystkim czego wcześniej nie powiedzieli nam. Okazało się, że ta kartka była dla Malcolma, mówiła o tym, aby jeśli będą tam sami pokrótce wytłumaczył wszystko Attalaite. Uznał on, że lepiej będzie jeśli wszyscy będziemy wiedzieć o co dokładnie chodzi. Podczas tej rozmowy szliśmy przez las. To właśnie tam Vanadey stworzyła swoją kryjówkę. Dokładniej była to jaskinia schowana w lesie. Miała w sobie dużo kryształów, dzięki czemu Aithior chcąc nie chcąc zapamiętał dokładną drogę do tej jaskini.
Zaczęłam rozumieć dlaczego dopiero o drugim świcie mamy położyć jajo. Mimo biegu cały dzień i pół nocy nie byliśmy jeszcze jakkolwiek blisko tej jaskini. Jednak Aithior wytłumaczył, że jeśli nie zdążymy to on ma plan B. Cały czas tłumaczył, że jednak nie chce z niego korzystać, ponieważ dawno nie biegał.
Następnego dnia chwilę po północy Aithior się poddał. Postanowił skorzystać z planu B. Stanął na chwilę i stworzył portal do tej jaskini. Weszliśmy do niej. Było am cudownie. Było dziesięć różnych ogromnych kryształów. Każdy był inny. Mogłam na szybko rozpoznać w nich: opal, szmaragd, topaz i rubin. Mieniły się one światłem księżyca, ale też wydawało się, że mają w sobie magię. Postanowiłam wyjść na zewnątrz. Księżyc był jeszcze wysoko na niebie, jednak zmierzał już ku zachodowi.
- Nie myślałaś nigdy dlaczego potrafisz zmieniać się w różne zwierzęta? - Nagle zapytał Aithior.
- Nie, założyłam, że to po prostu odziedziczyłam to po rodzicach - odparłam.
- Nie mylisz się. Zmieniać się w inne stworzenia potrafią tylko różne rasy smoków. Najwidoczniej ty jesteś jedną z nas. Kiedyś może odkryjesz swój żywioł i rasę, jednak nigdy nie zamienisz się w smoka. Tak samo jak ja. Jestem smokiem, ale tylko dzięki mojemu mężowi. On mnie w niego zmienił. Teraz idź się zdrzemnąć, obudzę cię za kilka godzin. Wtedy obudzisz mnie jak zacznie świtać.
Zrobiłam tak jak kazał. Poszłam spać. Śniło mi się jak zmieniam się w długiego chińskiego smoka i latam po całej Mitrii. Ten piękny sen przerwał mi krasnolud. Wtedy poszłam zwiedzać miejsca blisko jaskini. Po kilku godzinach biegania po lesie księżyc już prawie znikał z pola widzenia. Pobiegłam obudzić Aithiora i wyjęłam jajo z jego torby bez dna. On w między czasie wstał, a ja położyłam jajo na ziemi i po chwili zaczęło pękać. Po prawie natychmiastowym urośnięciu Vanadey do jej starych rozmiarów zmieniła się ona w nimfę i spojrzała na mojego towarzysza. On jej znacząco przytaknął jakby wiedział o co było pytanie i otworzył portal do laboratorium. Tam czekali na nas Attalaite i Malcolm, który dopiero teraz znalazł kartkę. Aithior dał znać, że zrobi to za niego i wszyscy usiedliśmy w oczekiwaniu na Sagena.
Komentarze
Prześlij komentarz